poniedziałek, 4 czerwca 2012

Kremowa pomadka Kobo

Witajcie :)

Chciałabym Wam dzisiaj napisać o pomadce z Kobo, która ostatnio strasznie mi się spodobała.
Z pomadkami u mnie jest tak, że zazwyczaj kolor strasznie podoba mi się w sklepie, później maluje nią usta przez jakieś 2 dni i stwierdzam, że jednak kolor mi się nie podoba i nie wygląda na mnie tak dobrze jak mi się wcześniej wydawało. I tym sposobem pomadka ląduje w szafce.
Ostatnio wstąpiłam do Natury i stwierdziłam, że przydałaby mi się pomarańczowa pomadka. Lubię szminki raczej matowe, bez jakiś perłowych pobłysków, no i takie kolory znalazłam w szafie Kobo. Ciężko mi było wybrać odcień, wypróbowując go tylko na ręce, ale raczej nie pomalowałabym swoich ust testerem. Zastanawiałam się nad dwoma kolorami (w tej chwili już nie pamiętam co to był za ten drugi), ale jako, że chciałam pomadkę w kolorze pomarańczowym, zdecydowałam się na tę w odcieniu 110 orange z serii Fashion Colour. I w opakowaniu i na ręce wygląda tak średnio pomarańczowo, ale jak tylko nałożyłam ją na usta strasznie mi się spodobała. Używam jej już od tygodnia im dalej jestem nią zachwycona więc jest nieźle.

Moja w odcieniu 110 orange ma dosyć intensywny  kolor nie jest on jednak tak pomarańczowy jak chciałam (a na zdjęciach to już w ogóle na pomarańcz nie wygląda), mimo to bardzo mi się spodobała. Dzięki kremowej konsystencji łatwo się ją nakłada. Plusem jest to, że nie znika szybko z ust, a kiedy schodzi to równomiernie. Minusem jest to, że zostawia ślady na wszystkim (szklance jedzeniu, ubraniu), także trzeba uważać. Moich ust nie wysuszyła, a wręcz przeciwnie - delikatnie je nawilża. Jest też niedroga bo kosztuje coś koło16zł. Uważam, że jest warta uwagi :)

Seria Fashion Colour posiada 12 odcieni:
101 cinnamon
102 toffe
103 mocha
104 english rose
105 velvet rose
106 deep wine
107 orchid
108 fuchsia
109 tangerine rose
110 orange
111 coral chic
112 hollywood red

Kilka zdjęć:



Niestety na ustach, na zdjęciu wychodzi na różowy, ale generalnie kolor jest już bardziej zbliżony do tego powyżej, na ręce, a najbardziej na zdjęciu samej pomadki ;)

wtorek, 8 maja 2012

Majowy Glossy Box

Witajcie :)

W końcu przyszedł mój majowy Glossy Box.
 Już myślałam, że się go dzisiaj nie doczekam, ale przed chwilą zapukał do mnie kurier. Przez cały dzień powstrzymywałam się od zaglądnięcia na blogi i sprawdzenia co jest w nowym pudełku, żeby mieć niespodziankę...

Zawartość ciekawa, wszystkie produkty na pewno przetestuje. Trochę żałuję, że w pudełku nie ma kolorówki, no ale produkty, które są w środku na pewno mi się przydadzą, zwłaszcza w takiej wielkości ponieważ niedługo wyjeżdżam na kilka dni. Minusem jest też dla mnie to, że mimo tych, w zasadzie 6, produktów, które znajdują się w pudełku nie ma ani jednego pełnowymiarowego.



1. Łagodny żel oczyszczający do skóry tłustej i trądzikowej AVENE (niektórzy dostali płyn micelarny)
33zł za 200ml (tutaj 50ml)

2. Zmysłowy peeling kwiatowy do ciała z serii Passione Body DERMIKA

47zł za 200ml (tutaj 50ml)

 3. Rozświetlający krem multiwitaminowy Mesolift Creme LIERAC
 149zł za 50ml (tutaj 10ml)

4. Krem do rąk z Masłem Shea i krem do stóp z Masłem Shea L'OCCITANE
 oba po 29,90 za 30ml, 89zł za 150ml (tutaj po 10ml)

5. Suchy szampon do włosów Naturia RENE FURTERER
79zł za 150ml (tutaj 75ml)

I jak wam się podoba?
Ja chyba sobie zrobię na razie przerwę z Glossy Boxem, w ramach oszczędzania, bo jednak 50zł co miesiąc to dla mnie za dużo. Niemniej jednak majowe pudełko mi się bardziej podoba niż kwietniowe, zwłaszcza suchy szampon, który już od jakiegoś czasu chciałam wypróbować.

Pozdrawiam :)

niedziela, 6 maja 2012

Zmiana wyglądu bloga oraz kosmetyczne zakupy :)

Witajcie :)

Pierwsza rzecz o jakiej chcę napisać to zmiana wyglądu mojego bloga :) Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem zmiany, jednak nigdy nie miałam na to czasu, ani jakiegoś pomysłu. Dzisiaj natchniona :D przez poszukiwanie jakiejś ciekawej fototapety do kuchni pomyślałam, że poszukam też czegoś na mojego bloga. I tak przeszukując szablony, natrafiłam właśnie na ten i w sumie mi się spodobał, ale myślę, że jak będę miała trochę czasu to coś jeszcze pozmieniam.
Na szczęście szablon na bloga zdecydowanie łatwiej znaleźć, niż jakąś pasującą rozmiarem i nie miażdżącą ceną fototapetę, mimo ogromnego wyboru.

Teraz już przechodzę do zakupów.

1. Szampon i odżywka firmy Syoss do włosów farbowanych
Jest to nowa seria produktów Syoss - bez silikonu, parabenów i parafiny. Oba produkty mają aż po 500ml i kosztowały 14,99zł każdy w Rossmannie. Miałam jeszcze końcówkę poprzedniego szamponu więc użyłam na razie tylko odżywki, która jest faktycznie lekka, ładnie pachnie, dobrze się ją zmywa i co dla mnie najważniejsze bez problemu rozczesują się po niej włosy (przy pomocy Tangle Teezer).

2. Kolagenowe serum do mycia twarzy firmy BingoSPA
Do tej pory, na wieczór do (do)oczyszczenia buzi, już po zmyciu makijażu używałam żelu z Vichy. Jednak chciałam znaleźć coś tańszego i tym razem na półce w Auchan zobaczyłam to kolagenowe serum (z kwasem mlekowym), które kosztowało coś koło 7zł za 300ml więc grzechem byłoby nie wziąć :P Dobrze myję buzie, delikatnie się pieni, niestety niesamowicie piecze w oczy kiedy się do nich dostanie i ma jak dla mnie straszny zapach takiego najzwyklejszego mydła, który bardzo mi przeszkadza. Po zużyciu raczej wrócę do żelu Vichy.

3. Waniliowo pomarańczowy balsam do ciała z Alterry
Tutaj również szukałam tańszego zamiennika do mojego ulubionego mleczka do ciała (waniliowego i malinowego) z Yves Rocher. Kosztował on ok. 7zł za 250ml. Zapach tak średnio mi się podoba, jak dla mnie trochę za ciężki, jednak nie utrzymuje się on długo, szybko się wchłania, nie lepi się i dobrze się go rozprowadza, co do nawilżania to jeszcze za dużo nie mogę powiedzieć bo użyłam go tylko raz. Mimo to jednak tęsknie za mleczkiem z Yves Rocher i myślę, że po wykorzystaniu tego znowu wrócę do YR.

4. Antycellulitowe serum ujędrniające z Lirene
Niby trochę późnawo się zabieram za walkę z cellulitem, bo przecież już maj, ale w sumie nie mam go zbyt wielkiego więc może uda mi się go jakoś szybko zredukować. Oprócz tego serum do pomocy, w walce z cellulitem, używam jeszcze takiej szczotki do masażu z rossmanna i staram się codziennie jeździć na rowerze (jak nie na tym zwykłym to chociaż na stacjonarnym). Serum szybko się wchłania, skóra jest po nim gładka, ma zapach chyba pomarańczy i nie chłodzi tak jak to robi serum 3D z Eveline. Kosztowało ok. 14zł za 200ml.

5. Naturalny krem oliwkowy z Ziaji
Do tej pory, na noc, używałam kakaowego kremu Ziaji. Dobrze się u mnie sprawdzał, jednak stwierdziłam, że wypróbuję wersje oliwkową. Jest on tak samo tłusty jak kakaowy, jednak nie ma on takiej tłusto wodnistej konsystencji i dlatego lepiej się go nakłada, ma on też trochę mniej intensywny zapach, ale wydaje mi się, że to on mnie trochę zapycha, czego nie było przy kakaowym kremie. Jeszcze trochę poczekam, jeśli to on mnie zapycha to wrócę do kremu kakaowego. Kosztuje 4-6zł za 50ml.

6. Podkład Wake Me Up z Rimmela
Na kupno tego podkładu złożyło się kilka rzeczy. Raz, że kończą mi się inne podkłady, dwa, że czytałam o nim dobre recenzje, a trzy, że miałam na niego 40% zniżki (dzięki wypełnieniu jakiejś ankiety na stronie Rossmanna) i kosztował mnie on zamiast 40zł, 24zł. Za każdym razem kiedy kupuje podkłady z Rimmela wybieram ten sam odcień - 200 soft beige i w sumie zdarzyło mi się, że podkład Lasting Finish 16h czy 25h było odrobinkę za jasny, Match Perfection był zdecydowanie za ciemny, wręcz pomarańczowy (i nie wiem co z nim teraz zrobić), a ten, Wake Me Up jest idealny. Jego również użyłam dopiero raz. Jest ok, ale w sumie mnie nie zachwycił, poczekam jeszcze, może mnie jednak do siebie przekona ;)

7. Nawilżająca pomadka do ust z Wibo, odcień 04
Szminkę kupiłam razem z podkładem. Szukałam szminkę w jakimś takim różowawym kolorze i ta mi się akurat spodobała. W świetle dziennym daje taki w sumie dosyć mocny różowawy kolor, natomiast w sztucznym świetle podchodzi ona trochę pod czerwień. Od innych szminek różni się trochę opakowaniem. Otwieramy ja przez pociągnięcie tego srebrnego przycisku w dół. Opakowanie od razu, w torebce, mi oczywiście mi się popsuło (wyleciał mi ten srebrny przycisk, a bez niego nie da się wyciągnąć szminki), na szczęście udało mi się go z powrotem zamontować na swoje miejsce. Kosztowała ok. 8-9zł

8. Regenerujący krem do rzęs firmy L'biotica
Ten krem nie jest u mnie nowością, bo pierwszy raz kupiłam go jakieś 5 miesięcy temu. Używałam przez ok 2-3 miesiące, później odstawiłam. Ostatnio jednak zaważyłam, że zaczęły mi trochę wypadać rzęsy i przy zakupach w SuperPharm zobaczyłam przy kasie, że są 2 opakowania w cenie jednego (14,99zł) i stwierdziłam, że wrócę znowu do niego.


To tyle z moich zakupów. Z niektórych jestem bardziej zadowolona z niektórych mniej (może się później do nich przekonam), a jeśli chodzi o niektóre to już wiem, że wrócę do ich poprzedników, jak np. żel do mycia twarzy.

Jutro, wielką mam nadzieję, że pojawi się post z majowym GlossyBoxem. Bardzo bym chciała, żeby pojawiło się coś do makijażu lub może jakiś lakier do paznokci, ale w bardziej trafionym kolorze niż czerwona szminka Kryolan, z poprzedniego pudełka.

Pozdrawiam :)



Pianka myjąca do twarzy i oczu - Lirene - Design Your Style

Witajcie :)

Dziś chciałabym Wam napisać o moim ulubionym produkcie do mycia twarzy, którego używam zawsze rano. Jest to pianka myjąca do twarzy i oczu firmy Lirene zawierającą olejek bawełniany, wyciąg ze słonecznika oraz glicerynę. Mimo, że bardzo ją lubię próbowałam raz zrezygnować z niej, ale jednak nie mogę się bez niej obejść i po kilku dniach powędrowałam do Rossmanna, żeby ją ponownie kupić.

Opakowanie:
Jest to pianka w aerozolu, która ma końcówkę identyczną jaką mają opakowania bitej śmietany czy pianek do włosów. Bardzo wygodne. Miałam już tyle opakowań, a jeszcze nigdy mi się ono nie zepsuło. Buteleczka jest generalnie w kolorze białym, nieprześwitującym. Jedynym minusem dla mnie jest może nie tyle to, że nie widać ile produktu jeszcze zostało, a to, że i tak nigdy tej pianki nie zużyjemy do samego końca.

Zapach:
Delikatny zapach zielonych jabłek, zupełnie nie drażniący, dający uczucie świeżości.

Konsystencja:
Jest to pianka przypominająca (tak jak i opakowanie) bitą śmietanę lub piankę do włosów. Zarówno nakłada się ją dobrze jak i zmywa.

Zastosowanie:
Według producenta pianka ta powinna oczyszczać buzie z makijażu całej twarzy (również oczu). Kilka razy próbowałam jej w tym celu użyć, jednak zupełnie się w tej roli nie sprawdziła. Nie radziła sobie ze zmyciem podkładu i pudru, nie wspominając już o makijażu oczu.
Dla mnie ta pianka jest idealna do odświeżenia i oczyszczenia (z pozostałości kremu) twarzy rano, zaraz przed pomalowaniem się.
Jeśli od razu nie nałożę jakiegoś kremu na dzień czuje lekkie ściągnięcie skóry, może też trochę wysuszać.
Ważne jest to, że pianka nadaje się do mycia skóry wokół oczu i nie szczypie w nie, ani ich nie podrażnia.

Cena:
 Pianka kosztuje coś koło 15zł w Rossmannie (czasami są na nią niewielkie promocje) i u mnie starcza na około 3 miesiące. Czyli bardzo długo, ponieważ zazwyczaj z takich "wyciskanych" produktów nakłada mi się ich za dużo i tym sposobem, niestety, w ekspresowym tempie zużywam rzeczy typu właśnie takie pianki, żele pod prysznic czy balsamy do ciała.

Podsumowując:
Opakowanie 5/6
Zapach 5,5/6
Konsystencja 6/6
Zastosowanie 5/6
Cena 4,5/6 (wiadomo, zawsze mogłaby być niższa :P)

Razem 26 /30 - ja polecam, ale tak jak pisałam wyżej - nie do zmywania makijażu, ale do delikatnego oczyszczenia i odświeżenia twarzy rano.









Na mojej półce pojawiło się w ostatnim czasie kilka nowych kosmetyków, także myślę, że jak tylko zrobię zdjęcia pojawi się nowy post, w którym Wam je pokaże, bo na recenzje to jeszcze trochę za wcześnie.


Pozdrawiam :)

piątek, 27 kwietnia 2012

Mleczko oczyszczające - Nivea Visage

Cześć

Dzisiaj chciałabym Wam napisać o moim ulubionym produkcie do demakijażu. Próbowałam już wiele takich mleczek, płyn micelarny Vichy, ale żaden nie sprawdzał się tak dobrze u mnie jak właśnie mleczko Nivea. Teraz akurat mam wersje do cery suchej i wrażliwej z olejkiem migdałowym i ekstraktem z nagietka, a zazwyczaj używam, taką niebieską do cery normalnej i mieszanej . To mleczko, które ma obecnie sprawdza się równie dobrze, jedynie jest trochę bardziej gęste.

Opakowanie:
 Wygodne, proste, poręczne opakowanie, z łatwym otwarciem.

Zapach:
Delikatny, kremowy, nienachalny.

Konsystencja:
Tak jak w nazwie produktu jest to typowe mleczko. Tylko tak jak pisałam wyżej to różowe (czerwone) jest trochę bardziej gęste niż niebieskie.


Zastosowanie:
 Używam tego mleczka od dawna i sprawdza się u mnie świetnie. Można go używać również do zmywania makijażu oczu, ale delikatnie piecze jeśli się do nich dostaje. Maluję się dosyć mocno (dosyć ciemne cienie), zawsze używam eyelinera i 2-3 warstwy tuszu i ze zmyciem tego wszystkiego radzi sobie u mnie bardzo dobrze, a do tego mnie nie podrażnia, nie uczula.
Czy jest wydajne? Nie zużywam przy nim jakiejś ogromnej ilości wacików, a co za tym idzie mleczka, a mimo to mam wrażenie, że co go kupię to się kończy. Generalnie starcza mi na góra miesiąc.

Cena:
Regularna cena to ok. 13zł, ale często jest na nie promocja, czy to w Naturze czy w Rossmannie i wtedy kosztuje ok. 10zł.. Mleczko ma 200ml.

Podsumowując:
Opakowanie 6/6
Zapach 5,5/6
Konsystencja 5,5/6
Zastosowanie 6/6
Cena 5/6

Razem:  28/30 - ja ze swojej strony zdecydowanie polecam.

Są też mniejsze wersje tych mleczek,  mają chyba 150ml. (ale nie jestem pewna) jednak kosztują tyle samo co wersja 200ml.







czwartek, 12 kwietnia 2012

Koloryzująco nawilżający krem na dzień SPF 20 - Avon

Cześć :)

Dzisiaj chciałabym wam napisać coś o koloryzująco nawilżającym kremie z Avonu, którego używam już od jakiegoś czasu.

Opakowanie:
Jest to tubka, z której bez problemu wyciska się krem i nie trzeba babrać się w słoiczku.

Zapach:
Zapach ma jak dla mnie piękny, ale nie potrafię go określić. Utrzymuje się na twarzy jeszcze przez chwilę po nałożeniu podkładu. Mnie się on strasznie podoba i ode mnie za to wielki plus.

Konsystencja:
Krem ma konsystencję mleczka, która łatwo się rozsmarowuje, szybko wchłania, buzia się po nim nie świeci, raczej jest rozświetlona. Ja na niego nakładam od razu podkład i w tym wypadku u mnie się sprawdza.

Zastosowanie:
Krem jest zarówno koloryzujący jak i nawilżający. Nawilżenie nie jest jakieś nie wiadomo jakie, raczej takie delikatne, ale dla mnie jest wystarczające. Druga sprawa to to, że jest koloryzujący. Ja przez jakiś czas zastanawiałam gdzie ten piękny lekko opalony odcień skóry..........aż się doczekałam i pewnego pięknego dnia nakładając ten krem miałam wręcz pomarańczowe czoło, a reszta została taka jak była... Od tej pory zawsze wstrząsam tym kremem i jak na razie nie powtórzyło się to. I faktycznie teraz pozostawia buzię jakby lekko opaloną
Przy nakładaniu trzeba z nim uważać i go naprawdę dobrze rozprowadzić, zwłaszcza jeśli nie nakłada się na niego już podkładu, albo tylko delikatnie pudruje. Ma w sobie drobne koloryzujące "kropeczki", które przy rozsmarowywaniu pozostawiają brązowe kreski. Także z tym trzeba uważać.
Dużym plusem jest dla mnie SPF 20, więc póki jeszcze nie ma tak mocnego słońca nie muszę stosować dodatkowego filtru.

Cena:
Regularna cena to 25zł/50ml. W promocji można go kupić za ok 15zł

Podsumowując:
Opakowanie: 5.5/6
Zapach 6/6
Konsystencja 5.5/6
Zastosowanie: 4/6
Cena: 5/6

Razem: 26/30 - myślę, że jeszcze go kiedyś kupię








piątek, 6 kwietnia 2012

Mój pierwszy GlossyBox

Cześć :)

Dziś rano dostałam mojego pierwszego GlossyBoxa. Wcześniej, dwa razy, zamówiłam KissBoxa i na szczęście udało mi się trafić na jeszcze  w miarę dobrą zawartość (dwa pierwsze KissBoxy). GlossyBoxa miałam w sumie nie zamawiać, bo 49zł to dla mnie trochę za dużo, ale klika dni temu weszłam na FB, na ich fanpage i przeczytałam, że pudełko ma być "kolorowe, luksusowe i zdrowe", a do tego dostawa miała być jeszcze w tym samym tygodniu, więc się skusiłam.
W pudełku znalazłam 5 mini produktów i jeden pełnowymiarowy = czyli łącznie 6 z czego jeden muszę komuś oddać.
Czy jestem zadowolona? Raczej tak, chociaż liczyłam na coś więcej, coś innego z kolorówki. Są to faktycznie miniprodukty, a nie próbki, które na prawdę można wypróbować i do tego jeden pełnowymiarowy produkt - szminka (szkoda, że czerwona, ponieważ szminkę o takim odcieniu już mam). 

A tu zdjęcia:




1. DERMALOGICA MultiVitamin Thermafoliant

2. GALENIC - żelowy olejek do demakijażu twarzy i oczu Argane

3. KRYOLAN Classic Lipstic

4. PAT&RUB - relaksujące masło do ciała

5. SANOFLORE - lekki miodowy krem do twarzy

+ (dodatkowa rzecz w pudełku, która zdecydowanie mi się nie przyda) AQUA SLIM suplement diety wspomagający odchudzanie (7 dniowa kuracja - ważny do 31.05.2012)